Teatr Wielki w Łodzi
der Titel der Veranstaltung:
(Polski) Jezioro łabędzie
Produzenten:
(Polski) Inscenizacja i choreografia: | Giorgio Madia |
(Polski) Dyrygent: | Tadeusz Kozłowski |
(Polski) Kierownictwo muzyczne: | Tadeusz Kozłowski |
(Polski) Scenografia: | Bruno Schwengl |
Gallery
Beschreibung der Show:
(Polski) choreografia, inscenizacja i adaptacja libretta: Giorgio Madia
kierownictwo muzyczne: Tadeusz Kozłowski
scenografia: Bruno Schwengl
premiera: 9 maja 2009, Łódź
zdjęcia: Chwalisław Zieliński
Pośród wszystkich słynnych baletów „Jezioro łabędzie” uważałem zawsze za święte i nietykalne. Było dla mnie czystym, idealnym dziełem. Tak przynajmniej wyglądało w mojej pamięci. Pamiętam różne wersje „Jeziora…”, które widziałem jako dziecko, chowając się w kulisach La Scali. Później widziałem je, jeszcze w wieku piętnastu lat, w Sankt Petersburgu i wieku szesnastu lat, gdy spędzałem lato w Londynie. Był to dla mnie fascynujący spektakl, jednak wydawał mi się nieco za długi. Już wtedy czułem, że należałoby odrzucić nudne i zbędne fragmenty i zachować tylko najciekawsze, warte zapamiętania chwile. (Może właśnie to sprawiło, że zostałem choreografem?) Jakiś czas później, kiedy sam zgłębiałem techniki tworzenia baletu, zobaczyłem jak zmieniane są poszczególne dzieła. Zrozumiałem, że ingerowanie w utwór nie jest świętokradztwem, a „Jezioro…” nie ma tylko jednego określonego, nietykalnego kształtu, ani w kwestii kolejności scen ani nawet tempa muzyki. Obecnie taniec przecież też wygląda inaczej niż to, co zwykł oglądać Czajkowski. Co ciekawe, w czasie, gdy on tworzył swoje dzieło, muzyka, zarówno w kwestii struktury jak i strony emocjonalnej, tak wyprzedzała swój czas, że uznawano ją nawet za nie nadającą się do tańczenia.
Sama historia może kończyć się na trzy różne sposoby i to biorąc pod uwagę jedynie klasyczne wersje! Jeśli zaś popatrzymy na inne liczne realizacje, w tym wersje męskie, rockowe, akrobatyczne czy wodne, zauważymy, że możliwości są tu nieograniczone. Sam nigdy nie myślałem, że podejmę się realizacji „Jeziora…”, gdyż uważałem to za zadanie niemożliwe do wykonania. Jednak z czasem potraktowałem to jako wyzwanie. To dla mnie bardzo ważne, by pokazać publiczności, w szczególności tym, którzy nigdy nie widzieli „Jeziora łabędziego”, jego nowoczesną wersję. Chcę, by zaspokajało ono dzisiejsze gusta, prezentując współczesną technikę. Jednocześnie pragnę zachować klasyczne elementy, które sprawiają, że ten balet jest ponadczasowy. Uczyniłem wodę centralnym elementem przedstawienia, jako że historia inspirowana jest niemieckimi baśniami o czarownikach i słowiańskimi historiami o rusałkach – dziewczynach, które umarły z miłości i zostały skazane na tułaczkę po rzekach i jeziorach (jak na przykład w operze „Undine”). Motyw ten, zwany też „les ballerines près de l’eau”, używany był często w romantycznych i późnoklasycznych baletach. Same łabędzie to stworzenia wyjątkowe – wybierają sobie jednego partnera na całe życie. W tak zwanych białych aktach (drugi i czwarty) dziewczęta występują w białych paczkach. Przez całe dzieło przewija się też motyw dwoistości: dzień i noc, czerń i biel, księżniczka Odetta i książę Zygfryd, słońce symbolizujące męskość i księżyc symbolizujący kobiecość. Widoczny jest on również w opozycji białego i czarnego łabędzia, lirycznego motywu cierpienia i uwodzicielskich, agresywnych motywów, wprowadzających typowy dla romantyzmu konflikt dobra ze złem. Czajkowski prezentuje tu także pełen nostalgii pogląd, iż „nieustannie spoglądamy w przeszłość, patrzymy z nadzieją w przyszłość i nigdy nie jesteśmy zadowoleni w teraźniejszości”. Widzimy też postacie, które, podobnie
jak bohaterowie innych dzieł kompozytora, są ofiarami swego przeznaczenia. Jednak przede wszystkim to poezja, tak ważna w muzyce, i elementy dramatyczne (które sytuują to
dzieło według mnie w późnym okresie romantycznym, nie w klasycystycznym) zainspirowały mnie do opowiedzenia tej miłosnej historii.
Giorgio Madia
tancerze: soliści, koryfeje, zespół baletowy Teatru Wielkiego w Łodzi
gościnnie wystąpią: Ema Kawaguchi, Giovanni di Palma
Orkiestra Teatru Wielkiego w Łodzi pod batutą Tadeusza Kozłowskiego