————
Iwona Wakowska – pierwsza Śnieżka
Jeśli „Królewna Śnieżka” obchodzi właśnie 50. urodziny – a jest to faktem – to jakie myśli i uczucia mogą przychodzić tancerce, która uczestniczyła w jej narodzinach… Rozrzewnienie, nostalgia, poczucie upływającego czasu, ale także – wspomnienie młodości i atmosfery tamtych lat, satysfakcja z uczestnictwa w czymś, co na scenie żyje do dziś – choć wtedy trudno byłoby nam w to uwierzyć.
Kiedy profesor Borkowski zaproponował mi Śnieżkę byłam już po „Panu Twardowskim”, „Jeziorze łabędzim” i „Romeo i Julii” w Teatrze Wielkim w Łodzi. Ucieszyłam się bardzo, bo było to coś zupełnie nowego, a choć adresowane do najmłodszego widza – wcale nie znaczyło, że prostsze, łatwiejsze i wymagające mniejszych umiejętności czy odpowiedzialności. Nie u Profesora!
Może to dziwnie zabrzmi, ale kiedy to piszę wracają słowa, anegdoty i przeróżne sytuacje związane z koleżankami i kolegami, wraca atmosfera prób i uwagi Profesora – wszystko to, co towarzyszyło nam podczas powstawania tego baletu. Więcej! Organizm tancerza – jak się okazuje – ma dość specyficzną pamięć; to trudne do uwierzenia ale gdzieś „w nogach” tkwią do dziś niektóre pas!
Cieszę się niezmiernie, że miałam szczęście być pierwszą Śnieżką, cieszę się, że miałam okazję pracować z wspaniałymi koleżankami i kolegami; cieszę się, że w Teatrze Wielkim w Łodzi otaczała mnie magiczna atmosfera sztuki, która towarzyszyła mi przez dalsze lata mojej artystycznej drogi. A dla Śnieżki – co najmniej drugiego półwiecza!
Iwona Wakowska