A dlaczego by nie? Zanim jeszcze plac Dąbrowskiego (ten przed teatrem!) stał się betonowym lotniskiem z „wielkiej urody” czymś, co miało być efektowną fontanną, był wspaniałym miejscem prezentacji tzw. widowisk plenerowych, w których uczestniczyć mógł praktycznie każdy „kto żyw”. Z radością i satysfakcją braliśmy udział w różnego rodzaju wydarzeniach muzycznych, a fronton teatru stawał się w efektownym oświetleniu imponującą dekoracją.
I właśnie w takiej scenerii wystąpili w 1999 roku Andrea Bocelii i Daniela Dessi, którzy bezpośrednio po koncercie wewnątrz uraczyli swoim śpiewem tłumy widzów przed teatrem.
Trzy lata później (2002) – „powtórka z rozrywki”; tym razem schody teatru posłużyły za orkiestron i estradę słynnemu tenorowi – José Cura, który w towarzystwie Małgorzaty Walewskiej, dał popis swoich tenorowych możliwości w repertuarze klasycznym i tym lżejszym – z zakresu muzyki rozrywkowej. Jeszcze raz się okazało, że – jak ktoś powiedział – nie ma muzyki poważnej i „nie poważnej”, a jest tylko zła lub dobra! Owacjom i bisom nie było końca.
Czy warto więc powrócić do takiej formy spotkań z widzami? Pewnie tak, tylko co zrobić z placem Dąbrowskiego i jego… „dekoracją”?! Może zapowiadana przebudowa to zmieni…
na zdjęciu: José Cura, 31 sierpnia 2002, fot. Chwalisław Zieliński