Ja sobie nie mogłem pozwolić na to, żebym nie był wymagający, żeby cokolwiek było źle wykonane, jak mogło być dobrze zrobione. Przecież to ja byłem podpisany pod choreografią baletów, które wystawiałem – czy miałem dopuścić do tego, żeby publiczność okrzyknęła mnie kiepskim choreografem?!
Te słowa Feliksa Parnella – twórcy łódzkiego baletu – mówią same za siebie. Po Warszawie, Wrocławiu, Szczecinie i Poznaniu – ostatecznie osiadł w Łodzi (na szczęście dla łódzkiego baletu i publiczności!) i tu właśnie utworzył dla Opery Łódzkiej zespół baletowy, a jego spektakle – Parady Parnella – szybko zyskiwały publiczność i wielkie uznanie krytyki teatralnej. W nich także sam brał udział- partnerując Marii Łapińskiej – prywatnie własnej żonie. Był choreografem o niezwykłej wyobraźni twórczej, na wskroś oryginalnym i najmocniej związanym z tradycjami polskiej sceny, muzyki i folkloru. Był baletmistrzem bezwzględnym w swych wymaganiach profesjonalnych; człowiekiem szczerym i bezkompromisowym. W Łodzi i Operze Łódzkiej pozostawił żywą do dziś tradycję sceny baletowej z jej wartościami i wymogami.
Cały swój czas , cały swój talent poświęcił Polsce. W Polsce pracował, poziom polskiej sceny chciał podnieść, polskich tancerzy ćwiczył, polską młodzież kształcił. Owszem wyjeżdżał za granicę, ale jako tancerz zespołu, baletmistrz polskiego baletu – pisała o Mistrzu Tacjanna Wysocka, słynna tancerka i choreografka.
Warto o tym pamiętać… Nie tylko przy okazji Międzynarodowego Dnia Tańca.
zdjęcie po lewej: Feliks Parnell, fot. Irena Strzemieczna