Polski

Jubileusz, na który czekamy – wspomnień ciąg dalszy 2

————-

Dziś wspomina Kazimierz Wrzosek:

Mój pierwszy kontakt z baletem „Królewna Śnieżka” nastąpił w 1971 roku, w momencie gdy zostałem zaangażowany do pracy w Teatrze Wielkim w Łodzi. Było to zakochanie od pierwszego wejrzenia. Od tego momentu zacząłem marzyć o zatańczeniu Księcia. Zbierając w sobie odwagę poszedłem do ówczesnego szefa baletu, choreografa „Śnieżki” Pana Borkowskiego i zapytałem czy mógłbym wystąpić w „Śnieżce” w roli Księcia? Wyraził zgodę pod warunkiem, że nauczę się sam. I nie interesowało go jak i kiedy. Powiedział „gdy będziesz umiał, dam ci próbę całościową na sali i jeśli mi się spodobasz, zatańczysz”.

To był pierwszy dobry krok ku mojemu celowi. Dałem sobie radę. Pomagały mi Gosia Zalejska i Ewa Wycichowska, które wykonywały rolę Śnieżki. Próbowaliśmy w przerwach naszych zajęć i po nich. Nauczyłem się. Stało się. Próba została uznana za dobrą. Dostałem szanse zatańczenia całego spektaklu. Pomagał mi również ówczesny asystent Pana Borkowskiego Włodek Traczewski – znakomity tancerz – wykonawca roli głównego krasnala Mędrka. On załatwił uszycie dla mnie stroju scenicznego tak zwanego „koletu książęcego”. Byłem gotowy. Spektakle, satysfakcja i wspaniałe teraz wspomnienia.

Było fascynujące jak dzieci były zachwycone, gdy mogły nas – solistów dotknąć kiedy przechodziliśmy przez widownię. Z jakim zachwytem na nas patrzyły! Pamiętam do dziś pewnego pana, który podszedł do mnie i powiedział ,,jednakowoż panie Wrzosek dzieci pana lubią!”. I jeszcze kilka podobnych zdarzeń tego typu, okrzyki dzieci z widowni „Śnieżko nie jedz tego zachorowanego jabłka”! To dawało tyle satysfakcji i radości, że pamiętam do dziś.

Kilka lat później przenosiłem choreografię „Śnieżki” do gdańskiej szkoły baletowej – tańczyliśmy w Operze Leśnej w Sopocie. Gdy pracowałem za granicą w Belgii i Luxemburgu w tamtejszych szkołach zrobiłem swoją wersję „Śnieżki” do muzyki filmowej.

Moje zauroczenie tym baletem szło ze mną przez wszystkie lata mojej kariery zawodowej. I proszę nie śmiać się z tego wyznania. TO PRAWDA!!!

Kazimierz Wrzosek

 

i Liliana Kowalska:

„Królewna Śnieżka” – spektakl od zawsze grany w Teatrze Wielkim, to spektakl – historia tak w warstwie choreograficznej jak i wykonawczej. Łączy całe pokolenia tancerzy i publiczności – od premiery po dzień dzisiejszy. Pełna widownia, zachwyt nie tylko dzieci ale również dorosłych. Atmosfera – filmu disneyowskiego. Urok tego przedstawienia polegał przede wszystkim na tanecznych i aktorskich kreacjach: Śnieżka (Iwona Wakowska, Ewa Wycichowska, Małgorzata Zalejska, Grażyna Popławska), Książę (Eugeniusz Jakubiak, Bogdan Jankowski, Kazimierz Wrzosek), Macocha (Eugeniusz Kowalczyk, Kazimierz Knol, Krystyna Zalewska). Krasnoludki – wspaniałe postaci stworzyli nie żyjący: Włodzimierz Traczewski, Zbigniew Sobis, Małgorzata Sładysz, Leandra Jasińska. Przepraszam, że nie wszystkich wymieniłam, ale pozostali stworzyli równie wspaniałe kreacje. Mnie samej dane było kreować postać Królowej – Macochy. Chciałabym jeszcze wspomnieć o udziale szkoły baletowej w II akcie; dzieci wcielały się w postaci zwierząt: lisów, zajączków, wiewiórek i innych zwierzątek.

Najbardziej przejmującym momentem było zaśnięcie Śnieżki po zjedzeniu jabłka. Dziecięca widownia płakała i wiele razy siedząc obok musiałam tłumaczyć, że za chwilę po wejściu Księcia wszystko dobrze się zakończy.

Pięćdziesiąt lat to pół wieku życia tego spektaklu. Życzę kolejnych pięćdziesięciu wierząc, że dalej będzie bawił i wzruszał kolejne pokolenia.

 Liliana Kowalska