Polski

CZY WIECIE, ŻE… Rekordzista (?) z Metropolitan Opera

————

Taki koncert, jaki odbył się w Metropolitan Opera w Nowym Jorku 22 kwietnia 1972 roku zdarza się nieczęsto, a kto wie czy zdarzył się w ogóle… Wystąpiły same największe gwiazdy światowej opery, a wśród nich m.in.: Joan Sutherland, Birgit Nilsson, Leontyne Price, Montserrat Caballé, Leonie Rysanek, Placido Domingo, Luciano Pavarotti, Jon Vickers. Pretekst? Ot, po prostu: gwiazdy jak i cały zespół postanowiły pożegnać swojego ulubionego (!) dyrektora generalnego – Rudolfa Binga. A był nim – aż trudno w to uwierzyć – przez 22 lata!

Urodził się w Wiedniu (1902 r.), mocno udzielał się w życiu muzycznym m.in. Darmstadt, Glyndebourne i Edynburga, a szefostwo w Metropolitan objął w sezonie 1950/1951. Podczas jego dyrekcji nowojorska opera rozkwitła: angażował interesujących reżyserów, lansował rodzimych artystów, promował nowe utwory operowe i nie zapominał o gwiazdach „dla połysku”. I umiał to pogodzić!
Był niezwykle skromny, a świadczą o tym słowa z jego wspomnień Pięć tysięcy wieczorów w operze (warto przeczytać w całości!):
W MET pracuje blisko tysiąc osób, na tych kartach wspomniałem tylko niewielką ich część, ale w sprawnym działaniu machiny, jaką jest opera, mają swój udział wszyscy bez wyjątku! Każdy z nich jest tu potrzebny – tak jak w zegarze, który aby działać, potrzebuje nie tylko dużych, ale i małych trybów. (-) Wszyscy oni przyczyniają się do tego codziennego cudu, jakim jest… podniesienie kurtyny w górę.

Czy takie podejście może gwarantować sukces? Z pewnością, ale czy wystarczy? Dobrych dyrektorów jest wielu, średnich – dużo, a z takim stażem – bardzo niewielu, o ile w ogóle są. A może spróbujemy poszukać „polskiego Binga” nie tylko wśród teatrów operowych?

 

Pełna sala w starym Metropolitan Opera House, widziana z tyłu sceny, na koncercie pianisty Josefa Hofmanna, 1937
źródło: www.wikipedia.org