Polski

CZY WIECIE, ŻE… Skomponował, ale już nie zobaczył…

————

To największe jego dzieło – dzieło życia! Przez cały okres kompozytorskiej twórczości bardziej interesowała go tzw. „podkasana muza” – sceniczny żart i parodia, miłosne perypetie z przymrużeniem oka, wpadające w ucho piękne melodie i dobra „zabawa” na scenie, a jeszcze lepsza na widowni. To jemu zawdzięczamy słynnego kankana i wiele efektownych wokalno-muzycznych perełek, barwnych postaci i zaskakujących sytuacji dramaturgicznych.
Jacquess Offenbach – bo o nim mowa – twórca Pięknej Heleny, Orfeusza w piekle, Wielkiej księżny Gerolstein. Niestety, nie dane mu było doświadczyć wielkiego triumfu, jakim okazała się – 10 lutego 1881 – paryska prapremiera jego Opowieści Hoffmanna. Zmarł cztery miesiące przed nią – 5 października 1880.
A triumf był imponujący! Publiczność była zachwycona, krytycy nie szczędzili komplementów. Offenbach, wielki zwolennik E.T.A. Hoffmanna, włączył do swojej opery kilka epizodów pochodzących z utworów pisarza używając ich „po swojemu” – zgrabnie i skutecznie wciągając publiczność w akcję sceniczną. Barwna i zróżnicowana nastrojowo muzyka z powracającym motywem „Zła” nie tylko doskonale ilustruje uczucia i nastroje bohaterów, ale też znakomicie prowadzi akcję do zaskakujących rozwiązań.

Melomani, którzy mieli szczęście oglądać w naszym Teatrze Opowieści Hoffmanna (2007) do dziś mają przed oczami niezwykłe obrazy sceniczne wyczarowane przez ich twórcę – Giorgia Madię. Wspólnie z Tadeuszem Kozłowskim udowodnili, że Offenbachowskie Opowieści i po 140. latach od swojej prapremiery nie straciły nic na swej urodzie i czarze – zwłaszcza, gdy na scenie w jednym spektaklu (!) spotykają się takie osobowości, jak nasze czołowe primadonny: Monika Cichocka, Joanna Woś i Dorota Wójcik.
Warto, zatem wyczekiwać takich oper, takich ich realizacji scenicznych i wykonań… A to, że liczą sobie np. po 140 lat wcale nie musi oznaczać, że są w mocno „podeszłym wieku”.

 

na zdjęciu Giorgio Madia reżyser i odtwórca roli Hoffmanna z Joanną Woś, Moniką Cichocką i Dorotą Wójcik
fot. Chwalisław Zieliński