Kiedy pojawił się w 1974 roku – jako wychowanek prof. Bogusława Madeya – w Teatrze Wielkim w Łodzi, chyba sam nie przypuszczał, że właśnie ten teatr stanie się jego artystycznym domem, w którym spędzi swoje najlepsze dyrygenckie lata.
Studiował w Państwowej Wyższej Szkole Muzycznej w Warszawie, w klasie dyrygentury symfoniczno-operowej Bogusława Madeya. Jeszcze w czasie studiów został zaangażowany do Teatru Wielkiego w Łodzi, gdzie przeszedł wszystkie stopnie kariery dyrygenckiej (asystent dyrygenta, dyrygent, kierownik wokalny, dyrygent-szef orkiestry), by w latach 1981-1987 pełnić funkcję dyrektora artystycznego tej sceny.
Swój „festiwal” dyrygencki w naszym Teatrze rozpoczął w 1974 roku premierą Krakowiaków i górali – wodewilu Jana Stefaniego (z librettem Wojciecha Bogusławskiego), by później „dołożyć” jeszcze 69 premier operowych, operetkowych, musicalowych, baletowych i koncertowych, z których każda spotykała się z wielkim uznaniem krytyków teatralnych i gorącym przyjęciem publiczności. Nie miało znaczenia, czy „zabiera się” za Wagnera czy Donizettiego, Moniuszkę czy Verdiego; równie dobrze czuł się w repertuarze współczesnym, a tancerze baletu żartowali, że za pulpitem dyrygenckim „tańczy” razem z nimi.
Takie „perełki” artystyczne zdarzają się niezbyt często i bardzo dobrze, że jedna z nich – Tadeusz Kozłowski – trafiła się właśnie Teatrowi Wielkiemu w Łodzi. A jaką następną premierę przygotuje dla nas Maestro… Czas pokaże…
zdjęcie po lewej: Tadeusz Kozłowski, fot. Maciej Piąsta
fot. Chwalisław Zieliński