Giuseppe Verdi w swojej karierze prawie w ogóle nie próbował sił kompozytorskich poza operą; w zupełności wystarczała mu satysfakcja z popularności takich jego dzieł, jak m.in.: Rigoletto, Traviata, Aida, Don Carlos, Nabucco, Otello czy Trubadur, które – od swych premier – niemal natychmiast stawały się podstawą repertuarową światowych scen operowych. I tak jest do dziś; realizowane w różnych odsłonach inscenizacyjnych (mniej lub bardziej trafnych), zawsze jednak zachwycają maestrią muzyczną mistrza z Busseto.
Śmierć wybitnego poety włoskiego Alessandro Manzoniego (1873), prywatnie wielkiego przyjaciela Verdiego, tak bardzo poruszyła kompozytora, że postanowił uczcić jego pamięć utworem godnym przyjaciela i własnego talentu kompozytorskiego pisząc właśnie Messa da Requiem.
Powstało monumentalne dzieło na czworo solistów (sopran, mezzosopran, tenor, bas), chór i orkiestrę. Mimo, że wyrosło na gruncie chrześcijańskich idei i symboli nie jest typową mszą żałobną w liturgicznym znaczeniu, jest wyrazem smutku i żalu po śmierci przyjaciela, smutku tak wielkiego, że Verdi nie był w stanie uczestniczyć w pogrzebie poety.
Johannes Brahms uznał Requiem Verdiego za dzieło geniusza… A słuchacze?… Swoim udziałem w prezentacjach utworu i zachwytem nad nim tylko potwierdzają tę opinię.
Tak jest do dziś i będzie z pewnością już zawsze…
Zapraszamy – 3 listopada 2024.
zdjęcie po lewej: Joanna Woś, Agnieszka Makówka, Dominik Sutowicz, Grzegorz Szostak, Requiem 2023, fot. Joanna Miklaszewska