————
Mistrz Gioacchino Rossini swoimi operami „sypał jak z rękawa”, ale starał się bardzo, by jego dzieła służyły szerokiej publiczności, dawały chwilę relaksu i bawiły. Nie zmienia to faktu, że każde z nich serwowało mistrzostwo kompozycji i dawało możliwość popisu śpiewakom, bo nut było „dużo” – często w dość „skomplikowanym układzie”.
W swojej twórczości nie zapomniał też o dzieciach… 25 stycznia 1817 roku po Włoszce w Algierze i Cyruliku sewilskim w Teatro della Valle w Rzymie zaprezentował mistrzowski utwór La Cenerentola czyli Kopciuszek. Miał 24 dni by skomponować na zamówienie ten utwór! Ale co to dla Rossiniego! Zapożyczył „kawałki” ze swoich wcześniejszych utworów i wykorzystał uwerturę z La gazetta i La pietra del paragone. Bezceremonialność takiego kroku dobrze charakteryzuje powiedzonko Rossiniego, wedle którego zna się wszystkie jego dzieła, gdy słyszało się jedno. Skromność to czy buta? A może po prostu pewność siebie wielkiego Mistrza.
Obok głównej postaci Kopciuszka, który tu nosi imię Angeliny, w postaciach złej Macochy, Don Magnifica i ich obu nieudanych córek oraz służącego odnaleźć można świetne wzory komedii włoskiej. Operę przyjęto początkowo bez większego entuzjazmu. Wkrótce jednak wystawiały ją niemal wszystkie teatry w Europie.
Nasz Teatr też ma swojego Kopciuszka (Cinderella), też Rossiniowskiego – tyle, że baletowego! Znakomicie i ze wspaniałym efektem – dowcipnie i z humorem – dał nam go niezawodny Giorgio Madia. A zespół baletowy – ku radości widzów w każdym wieku – świetnie „wypełnia wolę” wybitnego choreografa. Warto sprawdzić, gdy Cinderella powróci na naszą scenę…