Polski

CZY WIECIE, ŻE… „Ta mała z zadartym nosem”

————

Kiedy w 1968 roku legendarny dyrektor baletu Teatru Wielkiego w Łodzi Witold Borkowski przyjmował do pracy filigranową panienkę sam chyba nie przypuszczał, (choć słynął z dobrej ręki do wyszukiwania talentów), że już po roku powierzy tej – jak sam mawiał – małej z zadartym nosem tytułową partię w przygotowywanym przez siebie balecie Romeo i Julia i to już w drugiej, (bo przecież była Iwona Wakowska) premierze! Tym bardziej nie spodziewał się chyba, że Ewa Wycichowska stanie się niekwestionowaną ikoną łódzkiego baletu i „nadwornym” – jakże utalentowanym i płodnym – choreografem. Dzisiejsza Pani Profesor zatańczyła na naszej scenie dziesiątki ról z repertuaru klasycznego i współczesnego, z których każda przysparzała jej coraz większą rzeszę wielbicieli i kolejne zachwyty recenzentów.

Podobnie rzecz się miała z choreografiami artystki. Swoją pierwszą – Głos kobiecy (do muzyki Krzysztofa Knittla) zaprezentowała podczas Wieczoru debiutów choreograficznych (1980), a później niemal rok po roku dawała łódzkiej (i nie tylko!) publiczności spektakle baletowe, które zachwycały, intrygowały, dawały wiele do myślenia, a na pewno nie pozostawiały nikogo obojętnym. Koncert f-moll Chopina, Stabat Mater Szymanowskiego, Karłowicz – Interpretacje, Republika – rzecz publiczna do muzyki i z udziałem Grzegorza Ciechowskiego i zespołu Republika, Święto wiosny Strawińskiego, Cień do muzyki Bronisława K. Przybylskiego, Faust goes rock z muzyką zespołu The Shade czy majestatyczny Polonez z Eugeniusza Oniegina Czajkowskiego to tylko te najbardziej znane i wspominane łódzkie choreografie Ewy Wycichowskiej. Pokazywały one nie tylko bardzo osobisty język choreograficzny autorki, ale także prezentowały jej filozofię teatru tańca, umiejętności inscenizatorskie i reżyserskie oraz wielką wrażliwość na „używane” tematy. Dawały także niepowtarzalną szansę rozwoju tancerzy, a publiczności – możliwość „sprawdzania się” w tzw. współczesnej choreografii i uczestnictwa w czymś ważnym i niepowtarzalnym, słowem – w wydarzeniach artystycznych godnych „wielkiej sceny”. Było ich na tyle dużo, że Ewa Wycichowska stała się swoistą choreograficzną rekordzistką naszego Teatru (obok Witolda Borkowskiego), która dała Teatrowi i oczywiście publiczności tak wiele własnych – autorskich realizacji baletowych.
I tak jak kiedyś chodziło się do teatru na Ewę Wycichowska – tancerkę, tak z czasem to Ewa Wycichowska – choreograf ściągała do niego rzesze wielbicieli swojego choreograficznego talentu; zresztą w wielu własnych spektaklach uczestniczyła także, jako tancerka.

I żeby była jasność – Pani Ewa nigdy „nosa nie zadzierała”… a, że stała się prawdziwą żywą legendą Teatru Wielkiego w Łodzi, to przecież przede wszystkim zasługa jej talentu i uwielbienia publiczności!

 

Ewa Wycichowska, Córka źle strzeżona, TWŁ 1973
fot. Jerzy Neugebauer